Ostatnio mieliśmy okazję zapoznać się z twórczością Zuzi Maciaczek. Dziś swoją „Przygodę w Araluenie” przedstawia Mela Ryzak – można się wciągnąć, polecamy!
P { margin-bottom: 0.21cm; direction: ltr; color: rgb(0, 0, 0); widows: 2; orphans: 2; }
Zawsze
byłam rozpuszczona. Uwielbiałam panować nad kimś, wyśmiewać i
grać na nerwach. Natomiast drażniło mnie, gdy ktoś odpłacał mi
się tym samym. Nie miałam też żadnych przyjaciół, koleżanek. W
szkole byłam popularna. Wszyscy mnie podziwiali. Ale nie był to
prawdziwy podziw, lecz ze strachu, który każdy przede mną
odczuwał. Cóż, kiedyś uchodziłam za małą terrorystkę. Wiele
razy próbowałam też ze sobą skończyć, ale nigdy nie potrafiłam
się do końca przemóc. Wierzyłam, że jeszcze jest nadzieja i może
nie ktoś zaakceptuje albo się zmienię. Niestety nic z tego. Nikt
nawet nie próbował do mnie podejść i zagadać. Jednak ostatnio
powróciła do mnie myśl odebrania sobie tego okropnego, nędznego
życia. Ale jedno wydarzenie zupełnie je zmieniło. I to właśnie
zamierzam Wam opowiedzieć.
byłam rozpuszczona. Uwielbiałam panować nad kimś, wyśmiewać i
grać na nerwach. Natomiast drażniło mnie, gdy ktoś odpłacał mi
się tym samym. Nie miałam też żadnych przyjaciół, koleżanek. W
szkole byłam popularna. Wszyscy mnie podziwiali. Ale nie był to
prawdziwy podziw, lecz ze strachu, który każdy przede mną
odczuwał. Cóż, kiedyś uchodziłam za małą terrorystkę. Wiele
razy próbowałam też ze sobą skończyć, ale nigdy nie potrafiłam
się do końca przemóc. Wierzyłam, że jeszcze jest nadzieja i może
nie ktoś zaakceptuje albo się zmienię. Niestety nic z tego. Nikt
nawet nie próbował do mnie podejść i zagadać. Jednak ostatnio
powróciła do mnie myśl odebrania sobie tego okropnego, nędznego
życia. Ale jedno wydarzenie zupełnie je zmieniło. I to właśnie
zamierzam Wam opowiedzieć.
To
stało się pewnego popołudnia, gdy słońce mocno przygrzewało.
Nie miałam na nic ochoty. Nie wychodziłam na dwór. Na książki i
zabawki nawet nie patrzyłam. Leżałam tylko na kanapie, gapiłam
się w sufit i rozmyślałam. Aż tu nagle z zadumy wyrwał mnie
donośny krzyk mamy, dobiegający z kuchni:
stało się pewnego popołudnia, gdy słońce mocno przygrzewało.
Nie miałam na nic ochoty. Nie wychodziłam na dwór. Na książki i
zabawki nawet nie patrzyłam. Leżałam tylko na kanapie, gapiłam
się w sufit i rozmyślałam. Aż tu nagle z zadumy wyrwał mnie
donośny krzyk mamy, dobiegający z kuchni:
–
Chodźże tu! Mam do ciebie prośbę!
Chodźże tu! Mam do ciebie prośbę!
Z
ociąganiem podniosłam się z sofy i przyczłapałam do niej.
ociąganiem podniosłam się z sofy i przyczłapałam do niej.
–
O co chodzi?
O co chodzi?
–
Idź do lasu i nazbieraj jagód na pierogi, twoje ulubione. Proszę,
tutaj masz koszyk. Co?! W taką paskudną pogodę? Słońce praży
jak nie wiem co. Ja się na nim usmażę! Nie ma mowy. Poza tym już
nie są moje ulubione!- wykrzykiwałam.
Idź do lasu i nazbieraj jagód na pierogi, twoje ulubione. Proszę,
tutaj masz koszyk. Co?! W taką paskudną pogodę? Słońce praży
jak nie wiem co. Ja się na nim usmażę! Nie ma mowy. Poza tym już
nie są moje ulubione!- wykrzykiwałam.
–
Córeczko! Jak ty się zachowujesz w stosunku do matki? Ja nie wiem ,
gdzie popełniłam błąd. – zmartwiła się mama.
Córeczko! Jak ty się zachowujesz w stosunku do matki? Ja nie wiem ,
gdzie popełniłam błąd. – zmartwiła się mama.
–
Jak zawsze wszędzie! Nie idę!- wybuchłam.
Jak zawsze wszędzie! Nie idę!- wybuchłam.
–
Idziesz w tej chwili, bo jak nie, to ci tyłek złoję! W ogóle nie
wychodzisz na zewnątrz, pyskujesz, jesteś arogancka i
nietolerancyjna. Jak zaraz nie wyjdziesz, to będzie lanie.
Idziesz w tej chwili, bo jak nie, to ci tyłek złoję! W ogóle nie
wychodzisz na zewnątrz, pyskujesz, jesteś arogancka i
nietolerancyjna. Jak zaraz nie wyjdziesz, to będzie lanie.
–
Ueech! No, dobra. Pójdę.
Ueech! No, dobra. Pójdę.
–
Tylko się pośpiesz. Cześć!- powiedziała matka, widocznie
wściekła.
Tylko się pośpiesz. Cześć!- powiedziała matka, widocznie
wściekła.
–
Cześć. – odparłam bez entuzjazmu.
Cześć. – odparłam bez entuzjazmu.
Szłam
teraz przez puszczę i rozmyślałam: „Jak można?! Własnej córce
tak grozić? To ona jest arogancka i nietolerancyjna. Przecież sama
mogła iść po te durne jagody, skoro chciała pierogi. I zrobię
jej na przekór. Nie będę się śpieszyć”. Lecz tak naprawdę
czułam, że robię źle. Ale nie potrafiłam tego powstrzymać. To
było wręcz jak nawyk. W głębi duszy czułam także, że czymś
okrutnym było powiedzenie jej, iż nie lubię już tego dania. Ja je
uwielbiam! To straszne, co lenistwo może zrobić z człowiekiem. W
każdym razie wędrowałam sobie leśną dróżką, aż nagle
usłyszałam czyjś krzyk:
teraz przez puszczę i rozmyślałam: „Jak można?! Własnej córce
tak grozić? To ona jest arogancka i nietolerancyjna. Przecież sama
mogła iść po te durne jagody, skoro chciała pierogi. I zrobię
jej na przekór. Nie będę się śpieszyć”. Lecz tak naprawdę
czułam, że robię źle. Ale nie potrafiłam tego powstrzymać. To
było wręcz jak nawyk. W głębi duszy czułam także, że czymś
okrutnym było powiedzenie jej, iż nie lubię już tego dania. Ja je
uwielbiam! To straszne, co lenistwo może zrobić z człowiekiem. W
każdym razie wędrowałam sobie leśną dróżką, aż nagle
usłyszałam czyjś krzyk:
–
Pomocy! Jestem tutaj! Ratunku, zaraz mnie pochłonie!
Pomocy! Jestem tutaj! Ratunku, zaraz mnie pochłonie!
Czym
prędzej pobiegłam w miejsce, skąd dobiegał hałas i zobaczyłam
nastoletniego chłopca, w moim wieku, a może starszego o rok, włosy
ciemne, oczy piwne… chwileczkę. Przecież to Brian!
Najprzystojniejszy uczeń w szkole. Ale co on robi?
prędzej pobiegłam w miejsce, skąd dobiegał hałas i zobaczyłam
nastoletniego chłopca, w moim wieku, a może starszego o rok, włosy
ciemne, oczy piwne… chwileczkę. Przecież to Brian!
Najprzystojniejszy uczeń w szkole. Ale co on robi?
–
Co się stało? – spytałam lekko speszona.
Co się stało? – spytałam lekko speszona.
–
„Co się stało?”! Ty mnie teraz nie pytaj, tylko mi pomóż!
Lada moment zostanę wciągnięty, nawet nie wiem gdzie! Ratuj!-
odkrzyknął przerażony.
„Co się stało?”! Ty mnie teraz nie pytaj, tylko mi pomóż!
Lada moment zostanę wciągnięty, nawet nie wiem gdzie! Ratuj!-
odkrzyknął przerażony.
–
A co to jest?! – spytałam równie zdziwiona i wystraszona co on.
A co to jest?! – spytałam równie zdziwiona i wystraszona co on.
–
To lej krasowy! Błagam, uratuj mnie!- i wyciągnął dłoń.
To lej krasowy! Błagam, uratuj mnie!- i wyciągnął dłoń.
Chwilę
się wahałam, lecz w końcu podjęłam drastyczną decyzję-
uciekłam.
się wahałam, lecz w końcu podjęłam drastyczną decyzję-
uciekłam.
–
Agatha, nie!!! Proszę, pomóóóż…!
Agatha, nie!!! Proszę, pomóóóż…!
Parę
sekund po wskoczeniu za najbliższe drzewo zdałam sobie sprawę, iż
jestem potworem.
sekund po wskoczeniu za najbliższe drzewo zdałam sobie sprawę, iż
jestem potworem.
–
Jak ja mogłam?! Tchórzliwa, podła, leniwa i bezużyteczna! Oto
moje cechy!
Jak ja mogłam?! Tchórzliwa, podła, leniwa i bezużyteczna! Oto
moje cechy!
Nie
zastanawiając się dłużej, wybiegłam z mojej kryjówki ze łzami
w oczach i czym prędzej dałam nura do dziury.
zastanawiając się dłużej, wybiegłam z mojej kryjówki ze łzami
w oczach i czym prędzej dałam nura do dziury.
–
Ała! Ale gruchnęłam. Mój zadek…
Ała! Ale gruchnęłam. Mój zadek…
–
Agatha?
Agatha?
–
Brian? Czy to ty?
Brian? Czy to ty?
–
Tak. – mówiąc to, wyskoczył zza głazu na jednej nodze.
Tak. – mówiąc to, wyskoczył zza głazu na jednej nodze.
–
Czemu tak podskakujesz?- spytałam nieco zdumiona i zrobiłam krok w
jego stronę.
Czemu tak podskakujesz?- spytałam nieco zdumiona i zrobiłam krok w
jego stronę.
–
Nie! Coś ty zrobiła?! Nie można chodzić po polach ze skorpionami.
To pułapka!
Nie! Coś ty zrobiła?! Nie można chodzić po polach ze skorpionami.
To pułapka!
Ale
było już za późno. Chwilę później dało się słyszeć pękanie
skały aż wkrótce wylała się zza niej woda. Dużo wody. Jej silny
prąd ściął nas z nóg i oboje popłynęliśmy w dół. Przez
jakiś czas widziałam, jak Brian próbuje znaleźć brzeg, potem
woda zalała mi oczy i całkowicie mnie przykryła, tak, że nic już
nie mogłam dojrzeć. Po chwili jednak wynurzyłam się w
poszukiwaniu lądu. Zauważyłam nisko położoną skarpę, oddaloną
o parę metrów ode mnie. Chciałam do niej podpłynąć, lecz nagle
nurt rzeki stał się jeszcze potężniejszy i nie zdążyłam.
Natomiast spostrzegłam, że… zbliżam się do wodospadu!
Natychmiast zaczęłam krzyczeć wniebogłosy o ratunek, ale nikt nie
przybył z odsieczą. Śmiertelnie się przeraziłam, ponieważ
czułam, iż zaraz poniesie mnie nie wiadomo gdzie i co
zrobię? Czy w ogóle przeżyję? Tak! Jest cień nadziei! W oddali
widać dość spory wystający kamień. Chwycę się go i może mi
się uda wydostać z tego piekła. Jeszcze 10 metrów…7…5…2…
było już za późno. Chwilę później dało się słyszeć pękanie
skały aż wkrótce wylała się zza niej woda. Dużo wody. Jej silny
prąd ściął nas z nóg i oboje popłynęliśmy w dół. Przez
jakiś czas widziałam, jak Brian próbuje znaleźć brzeg, potem
woda zalała mi oczy i całkowicie mnie przykryła, tak, że nic już
nie mogłam dojrzeć. Po chwili jednak wynurzyłam się w
poszukiwaniu lądu. Zauważyłam nisko położoną skarpę, oddaloną
o parę metrów ode mnie. Chciałam do niej podpłynąć, lecz nagle
nurt rzeki stał się jeszcze potężniejszy i nie zdążyłam.
Natomiast spostrzegłam, że… zbliżam się do wodospadu!
Natychmiast zaczęłam krzyczeć wniebogłosy o ratunek, ale nikt nie
przybył z odsieczą. Śmiertelnie się przeraziłam, ponieważ
czułam, iż zaraz poniesie mnie nie wiadomo gdzie i co
zrobię? Czy w ogóle przeżyję? Tak! Jest cień nadziei! W oddali
widać dość spory wystający kamień. Chwycę się go i może mi
się uda wydostać z tego piekła. Jeszcze 10 metrów…7…5…2…
–
Aaa! Mam cię! W ostatniej chwili! Uff! Liczę na to, że nie spadnę.
Wiszę przecież na początku wodospadu. Ale jak ja stąd zejdę?
Sama nie dam rady! – lamentowałam.
Aaa! Mam cię! W ostatniej chwili! Uff! Liczę na to, że nie spadnę.
Wiszę przecież na początku wodospadu. Ale jak ja stąd zejdę?
Sama nie dam rady! – lamentowałam.
–
Och, gdybym wtedy nie zostawiła Briana… Jestem potworem! – i
wybuchłam płaczem.
Och, gdybym wtedy nie zostawiła Briana… Jestem potworem! – i
wybuchłam płaczem.
I
w tym momencie ujrzałam nad sobą właśnie jego.
w tym momencie ujrzałam nad sobą właśnie jego.
–
Obiecujesz, że się zmienisz? – zapytał groźnie.
Obiecujesz, że się zmienisz? – zapytał groźnie.
–
Tak! Już nigdy nikomu nie wyrządzę żadnej krzywdy! Nie pobiję,
nie wyśmieję, nie zostawię w potrzebie! Zawsze będę pomagać,
nawet w błahych sprawach, tylko błagam, uratuj mnie! –
wykrzykiwałam roniąc łzy.
Tak! Już nigdy nikomu nie wyrządzę żadnej krzywdy! Nie pobiję,
nie wyśmieję, nie zostawię w potrzebie! Zawsze będę pomagać,
nawet w błahych sprawach, tylko błagam, uratuj mnie! –
wykrzykiwałam roniąc łzy.
Chwilę
się wahał, jednak wyciągnął do mnie rękę i następnie
wycieńczoną wyniósł w ramionach na brzeg.
się wahał, jednak wyciągnął do mnie rękę i następnie
wycieńczoną wyniósł w ramionach na brzeg.
–
Znowu ryczysz? Przestań wreszcie i może coś wymyśl! – krzyknął
poirytowany Brian.
Znowu ryczysz? Przestań wreszcie i może coś wymyśl! – krzyknął
poirytowany Brian.
–
A-ale jak my m-mamy się st…ąd wydostać? – szlochałam.
A-ale jak my m-mamy się st…ąd wydostać? – szlochałam.
–
Chcecie stąd wyjść? – zapytał nagle nieznany mi dotąd czyjś
męski głos.
Chcecie stąd wyjść? – zapytał nagle nieznany mi dotąd czyjś
męski głos.
–
Aaa! Kto tu jest?! – ryknęłam przestraszona.
Aaa! Kto tu jest?! – ryknęłam przestraszona.
–
Skąd przybywasz i czego chcesz? – zadał pytanie mój kompan.
Skąd przybywasz i czego chcesz? – zadał pytanie mój kompan.
–
Ja tylko chciałem wam dopomóc, ale skoro nie, to pójdę…
Ja tylko chciałem wam dopomóc, ale skoro nie, to pójdę…
–
Nie! – wrzasnęliśmy chórem.
Nie! – wrzasnęliśmy chórem.
–
No dobrze.
No dobrze.
–
Więc kim jesteś? – dopytywał Brian.
Więc kim jesteś? – dopytywał Brian.
–
Jam jest wielki czarodziej Jingasaar. Przybywam z Gorlanu. I za
pomocą czarów mogę wam pomóc znaleźć wyjście. – odparł
mężczyzna.
Jam jest wielki czarodziej Jingasaar. Przybywam z Gorlanu. I za
pomocą czarów mogę wam pomóc znaleźć wyjście. – odparł
mężczyzna.
–
O-oczywiście. – wyjąkał zdumiony uczeń.
O-oczywiście. – wyjąkał zdumiony uczeń.
–
Proszę, tu macie trochę magicznego pyłu. – mówiąc to, wsypał
mi garstkę i kontynuował. – Pójdziecie
najpierw 20 schodów w górę, potem 8 w dół i znowu 35 w górę,
następnie wypowiecie: „Lasa-te ma de aici!”, sypniecie dookoła
pyłem i już. Lecz najpierw musicie mi zapłacić 30 gualupów.
Proszę, tu macie trochę magicznego pyłu. – mówiąc to, wsypał
mi garstkę i kontynuował. – Pójdziecie
najpierw 20 schodów w górę, potem 8 w dół i znowu 35 w górę,
następnie wypowiecie: „Lasa-te ma de aici!”, sypniecie dookoła
pyłem i już. Lecz najpierw musicie mi zapłacić 30 gualupów.
–
Agatha, masz trochę? – spytał Brian.
Agatha, masz trochę? – spytał Brian.
–
Hmm… Tak. – odparłam wyjmując z kieszeni 18 gualupów.
Hmm… Tak. – odparłam wyjmując z kieszeni 18 gualupów.
–
Ja mam tylko 5! – rozpaczał chłopak.
Ja mam tylko 5! – rozpaczał chłopak.
–
Cóż, nic nie szkodzi. Bierzcie ten pył i lećcie, bo w końcu
nigdy stąd nie wyleziecie. Przeklęta dziura!
Cóż, nic nie szkodzi. Bierzcie ten pył i lećcie, bo w końcu
nigdy stąd nie wyleziecie. Przeklęta dziura!
–
A pan? Czemu nie wyjdzie, skoro jej nie cierpi? – zatroskałam się.
A pan? Czemu nie wyjdzie, skoro jej nie cierpi? – zatroskałam się.
–
Kiedyś zła czarownica Merguelen rzuciła na mnie klątwę i nie
mogę się stąd ruszyć nawet za pomocą zaklęć. Ale to już
nieważne, biegnijcie do domów, smyki!
Kiedyś zła czarownica Merguelen rzuciła na mnie klątwę i nie
mogę się stąd ruszyć nawet za pomocą zaklęć. Ale to już
nieważne, biegnijcie do domów, smyki!
„I
tak pana kiedyś uratuję.” – pomyślałam.
tak pana kiedyś uratuję.” – pomyślałam.
–
Do widzenia. – powiedziałam wzruszona.
Do widzenia. – powiedziałam wzruszona.
–
Żegnajcie. – odrzekł czarownik.
Żegnajcie. – odrzekł czarownik.
Minął
miesiąc od naszej przygody w Araluenie. Od tej poty nikomu nie
dokuczam, pogodziłam się z mamą i zaprzyjaźniłam się z Brianem,
a także dwiema dziewczynami- Mirandą i Kerr! Teraz jeśli mam
pomyśleć o odebraniu sobie życia, wykrzywiam twarz i mówię:
„Życie jest piękne! Ale nie każdy na początku potrafi to
docenić.”
miesiąc od naszej przygody w Araluenie. Od tej poty nikomu nie
dokuczam, pogodziłam się z mamą i zaprzyjaźniłam się z Brianem,
a także dwiema dziewczynami- Mirandą i Kerr! Teraz jeśli mam
pomyśleć o odebraniu sobie życia, wykrzywiam twarz i mówię:
„Życie jest piękne! Ale nie każdy na początku potrafi to
docenić.”