28 grudnia, 2025

Halloween – jak było?

Halloween dawno za nami, ale jego echa wciąż wracają – impreza musiała być niezła:) Przeczytajcie, co na ten temat pisze Matylda z klasy trzeciej:

Halloween to ten
dzień w roku, który można uwielbiać albo nienawidzić.
Najczęściej to dzieci i młodzież czerpią z niego największą
przyjemność. Dorośli często są zmęczeni ciągłym chodzeniem do
furtki lub drzwi z paczką cukierków w ręku i odprawianiem
przebierańców. Pomimo, że nie jest to rodzime święto, Halloween
zapisało się w kalendarzach Polaków, tak jak i naszej szkoły.
Coroczne imprezy w wigilię Wszystkich Świętych cieszą się w PSPO
dużą popularnością. Konkursy, dyskoteka, jedzenie – czego
chcieć więcej? W tym roku również można było się świetnie
zabawić. Zdecydowanie była to też zasługa naszych młodszych
kolegów z klasy szóstej szkoły podstawowej, którzy nam dzielnie
towarzyszyli podczas „wygłupów”.


Każda szkolna
zabawa ma swoje minusy i plusy, lecz tą na pewno można uznać za
jak najbardziej udaną. Brawa dla samorządu i nauczycieli, którzy
podjęli się zorganizowania i doprowadzenia imprezy do końca. Na
czas Halloween sala konferencyjna zamieniła się w arenę konkursową
i parkiet taneczny. Muzyka, jak co roku zresztą, była bardzo
zróżnicowana i każdy mógł znaleźć coś dla siebie (jeżeli
dobrze pamiętam nie słyszałam „kaczuszek” – czyn
niewybaczalny!). W przerwach uczniowie mogli sprawdzić się w
różnych dyscyplinach, takich jak wyławianie jabłek z wiadra czy
jedzenie pączków na czas.


Tegoroczny
sklepikowy bufet wprost uginał się od różnych przysmaków.
Obowiązkowo były cukierki, ciastka, gazowane napoje, chipsy. Ku
mojemu zaskoczeniu nie dane mi było zjeść ogórków konserwowych
i kabanosów, które moim zdaniem były hitem Halloween 2013 . Pod
koniec imprezy, specjalnie dla najwytrwalszych, na stół wjechały
„przerażające” wypieki, które brały udział w konkursie na
najstraszniejszy specjał. Wszyscy bez jakiegokolwiek obrzydzenia
zajadali się zieloną glutoplazmą i palcami z paznokciami (to
naprawdę tak wyglądało!). Jedzenie zdecydowanie ma zawsze
największe „branie” – z założenia to właśnie sklepik jest
najbardziej zatłoczony, gdy parkiet prawie świeci pustkami.


Największe
wrażenie, bezprecedensowo, zrobiły na mnie kostiumy uczestników
zabawy. Całe piętro przepełnione było rożnymi postaciami z
filmów, książek, legend. Przebrania były przemyślane i
dopracowane. Nastał chyba koniec ery „przebierania się za samego
siebie” i uważam, że to bardzo słuszne. Kiedy, a nie właśnie w
Halloween, mamy pełne prawo do porzucenia swojego codziennego stroju
na rzecz przebrania szalonego naukowca czy wilkołaka? Zdecydowanie
największy mój zachwyt wywołał strój jeźdźca bez głowy (choć
konia mu było brak). Niestety, do końca imprezy nie udało mi się
dowiedzieć, kim tak naprawdę była ta tajemnicza osoba. Może to
nawet lepiej, bo czar pozostał. Każdy wziął sobie temat
przebrania do serca, co sprawiło, że cała impreza nabrała
niebywałego koloru.


Jak już
wspominałam, wszystko ma swoje wady i zalety. Nasze szkolne
Halloween było bardzo udane, wad wręcz nie dało się zauważyć,
jedynie kilka małych niedociągnięć, których nawet nie warto
wymieniać. Mam nadzieję, że nawet gdy opuszczę mury tej szkoły,
imprezy będą nadal tworzyć w nas wrażenie, że jednak warto brać
udział w życiu naszej szkoły dla takich chwil, jak powyżej
opisane Halloween. Życzę tego wszystkim przyszłym i obecnym
uczniom. Nie zapomnijcie – to ludzie tworzą atmosferę! 🙂

 Piękne słowa! Zdjęcia potwierdzają każde słowo Matyldy:)

Dodaj komentarz

Share this content