26 listopada, 2025

Z otchłani… jaskini.

Dziś przedstawiamy relację Antka Ryzaka z eksploracji Jaskini Mylnej:

 „P { margin-bottom: 0.21cm; direction: ltr; color: rgb(0, 0, 0); widows: 2; orphansŻeby
dojść do jaskini, musieliśmy najpierw pokonać kilka kilometrów.
Potem weszliśmy na czerwony szlak, który piął się mocno w górę.
Gdy po kilkunastu minutach doszliśmy nim do wejścia jaskini,
byliśmy już zmęczeni. Jednak przed jaskinią zrobiliśmy krótki
postój, by dowiedzieć się, co nas w środku czeka, czego możemy
się spodziewać i na co mamy szczególnie uważać. W czasie, w
którym przewodnik wszystko opowiadał, większość z nas zdążyła
już wypocząć. Włączyliśmy latarki i weszliśmy do jaskini.


Pierwsze
70 metrów szliśmy wyprostowani. Jednak później strop był coraz
niżej i niżej. W końcu doszliśmy do miejsca, w którym trzeba
było przejść na czworakach. Dało się słyszeć głosy
niezadowolenia i ogólny lament. Potem wszyscy szliśmy zgięci w
pół, nie licząc tylko jednej większej groty i szczeliny, która
była wąska, lecz wystarczająco wysoka. Kilka razy trzeba było
także zamoczyć sobie buty. Miejscami woda sięgała do kostek. W
pewnym momencie musieliśmy wykonać całkiem spory skok na następny
kamień. Jaskinię pokonaliśmy w niecałą godzinę.


Gdy
wyszliśmy, poczuliśmy dumę i ulgę. Pozostawało tylko zejść po
krętej ścieżce do głównej drogi. Na parking niektórzy wrócili
bryczką, a inni tak samo jak wcześniej – przyszli”.

Dodaj komentarz

Share this content